01 listopada 2015 23:45 | Aktualności
Wraz z moją wychowawczynią - Panią Weroniką Rudnik-Ornowską, 13 października, odwiedziliśmy OKSIR w Cieplewie. Tam uczestniczyliśmy w warsztatach teatralnych. Poznaliśmy „życie aktorów od kulis”, dowiedzieliśmy się jak trzymać lalkę teatralną lub w jaki sposób zmienia się scenografia, a także nauczyliśmy się nowych terminów związanych z teatrem.
Główną atrakcją warsztatów było oglądanie spektaklu pt. „Zagubion lalka''. Jest to musical przeznaczony głównie dla dzieci, w którym grają aktorzy i przedmioty, np. kukiełki. Spektakl mówi o losach zgubionej lalki małej dziewczynki. Poznaje ona świat, jakiego dotąd nie znała - świat starych i nieużywanych już przedmiotów. Razem z nowymi znajomymi próbuje wrócić do domu, lecz przez całą drogę napotykają się na różne problemy. W trakcie przedstawienia można było wysłuchać bardzo chwytliwych i pouczających piosenek. Fabuła uczy, m.in. o zachowaniu w miejscach publicznych, takich jak tramwaj, a także o tym jak ważni są przyjaciele.
W spektaklu brało udział 28 aktorów, głównie z Pruszcza Gdańskiego i okolic. Zostali oni wyłonieni w drodze castingu, który się odbył 22 listopada 2014 r. Przedstawienie wyreżyserował Jacek Pietruszki (aktor Teatru Baj Pomorski w Toruniu), a muzykę skomponował Krzysztof Zaremba (kierownik muzyczny toruńskiego teatru).
„Zagubiona lalka'', tego dnia była grana po raz ostatni. Jest to tzw. spektakl zielony. W trakcie, aktorzy robią sobie nawzajem psikusy, np. specjalnie przekręcają swoje kwestie. My także mieliśmy okazję zobaczyć kilka takich żarcików, np. panią biegnącą przez ulicę z mopem.
Przedstawienie oglądaliśmy dwa razy. Po raz pierwszy siedzieliśmy na widowni. Wszystko wydawało się profesjonalne, poważne i jakby każdy był ogromnie skupiony na swojej roli. To zrobiło na mnie wrażenie. Nie było żadnych „zielonych” niespodzianek, oprócz piosenki finałowej, w której zobaczyliśmy ponadprogramowo kurczaka i policjanta, co mnie rozśmieszyło.
Piosenki wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a szczególnie ta o manierach w tramwaju. Aktorzy spisali się znakomicie. Kostiumy i scenografia bardzo przypadły mi do gustu. Na oko skromne dekoracje idealnie się wywiązały ze swoich zadań.
Po raz drugi przypatrywaliśmy się spektaklowi od kulis w małym pomieszczeniu, kryjącym w sobie wiele rekwizytów, sznurków i dobre towarzystwo aktorów, czekających na swoje wejście na scenę. Tutaj pan i pani odpowiedzialni za scenografię zręcznie przestawiali drzewa, płoty i przystanki za pomocą małych wagoników poruszanych sznurkami i siłą mięśni. Naprawdę świetny pomysł i równie wspaniały efekt. W trakcie przedstawienia to miejsce stawało się tajemnicze, ciemne z odrobinką światła z małej, niebieskiej lampki. Przed wyjściem na scenę wydawało się, że aktorzy wcale się nie denerwują. Śpiewali, śmiali się, powtarzali tekst innych. Zero tremy. Wszyscy byli dla siebie uprzejmi i pomocni.
W przerwie między spektaklami mieliśmy okazję animować kukłki. Jest to naprawdę trudne zadanie. Gabity, do których były przyczepione lalki, były bardzo ciężkie. W dodatku, żeby odpowiednio poruszać taką lalką trzeba mieć doświadczenie. Np. pies miał w pysku magnez, dzięki któremu mógł chwytać w zęby zgubiona lalkę. Stacja tramwajowa posiadała megafon, który także trzeba było animować. Poruszanie taką lalką to strasznie trudne zadanie, do którego trzeba użyć siły rąk i umysłu (by się nie zniechęcić :D).
Zabawa była przednia. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać teatr „od kuchni'' i że miałam szansę ponownie odwiedzić OSKIR. Wielkie podziękowania należą się również aktorom, którzy włożyli ogrom wysiłku i pracy, by osiągnąć taki efekt. Bardzo żałuję, że był to ostatni występ zgubionej laleczki, ale mam nadzieję, że to przedstawienie będzie jeszcze kiedyś wznowione. Z niecierpliwością czekam na kolejną wycieczkę do teatru w Cieplewie!
Wiktoria Piotrzkowska, kl.III E