Szkoła Podstawowa nr 1 w Tczewie ::"Nie wolno niczego nie robić tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego":: Szkoła Podstawowa nr 1 w Tczewie

Aktualności

05 czerwca 2015 23:49 | Aktualności

Nasze podróże - SZLAK ŚWIĘTEGO JAKUBA - cz. I

Zgodnie z tradycją do Santiago należy udać się pieszo , konno lub na rowerze . Należy posiadać Credencial czyli paszport pielgrzyma ,w którym zbiera się pieczęcie świadczące o przebytej trasie , pieczęcie takie można otrzymać w biurach turystycznych i parafiach .Najlepiej  wyruszyć spod domu , tak też i ja z moim kuzynem Adamem oraz wujkiem Andrzejem zaraz po zakończeniu roku szkolnego 28 czerwca 2014 r. wyruszyliśmy rowerami do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Trasa nasza przebiegała przez Polskę, Niemcy, Francję oraz Hiszpanie łącznie około 3200 km. Pierwszym przystankiem na naszej trasie była parafia św. Jakuba w Lubichowie. Tam otrzymaliśmy pierwszą pieczęć , nasz pierwszy nocleg przypadł w Człuchowie  gdzie  spaliśmy w miejskim ośrodku sportu. Mieliśmy całą sale gimnastyczną dla siebie  i następnego dnia udaliśmy się w dalszą drogę, aż dotarliśmy do granicy z Niemcami  gdzie zatrzymaliśmy się na parafii Matki Kościoła  w Kostrzyniu . Następnego dnia po naprawie mojego bagażnika , który wygiął się pod wpływem 20 kilogramowego  ciężaru , przekroczyliśmy  w Słubicach granice Polski z Niemcami. Namioty które wzięliśmy ze sobą rozbiliśmy na niemieckim campingu dla motocyklistów. W pierwszej fazie naszego przejazdu przez teren Niemiec była miejscowość Torgau z pięknym zamkiem. Pierwszym dużym miastem, w którym się zatrzymaliśmy był Lipsk .Następnym naszym etapem był Erfurt, gdzie udało nam się rozbić namioty na parkingu przy restauracji Hubertus. Następnym naszym noclegiem była miejscowość Dermbach. Po godzinie poszukiwań za noclegiem udało nam się przenocować u rodziny , która przyjęła nas serdecznie i postawili nam kolacje ,dobrze ich poznaliśmy poprzez długą rozmowę przy kolacji .Rodzina składała się z dwóch synów gdzie matka była nauczycielką w miejscowej szkole a ojciec był inżynierem  , następnego ranka o godzinie 5 rano wyjechaliśmy w dalszą podróż przez Niemcy , od samego rana czekały na nas bardzo duże podjazdy nachylenia sięgały 7 % o długości ok. 6 km w tym dniu przekroczyliśmy dawną granice NRD z RFN .Największym miastem w Niemczech , w którym się zatrzymaliśmy był Frankfurt nad Menem , tam zatrzymaliśmy się u mojej kuzynki gdzie przebywała moja siostra , która z niecierpliwością oczekiwała nas, bo jak i ja sam nie dowierzałem , że mogę na dwóch kółkach dojechać do naszego ” rodzinnego”  miasta ,gdzie mieliśmy dłuższy odpoczynek bo aż 1 dzień .Prze ten czas zdążyłem posmakować tradycyjną kuchnie Włoską , Niemiecką i Azjatycką .Moja siostra Monika urozmaiciła mi ten czas przez ekspresowe zwiedzanie najważniejszych zabytków , zobaczenia panoramy Frankfurtu , a co najbardziej mnie zaciekawiło to przejażdżka na rowerze typu bmx na skateparku , który wielkością nie dorównuje .  Po krótkim odpoczynku u rodziny zostało nam tylko 2 etapy dojechania do Francji . Ostatnim miastem w Niemczech był Trewir z piękną i starą katedrą. Przejazd przez Niemcy był prawdziwą przyjemnością i rajem dla rowerzystów gdyż całą trasę przemierzaliśmy głównie ścieżkami rowerowymi , najpiękniej było gdy jechaliśmy wzdłuż rzek Men , Ren i Mozella i tam mogliśmy się poczuć jak podróżnicy rowerowi . Francja przywitała nas paskudną pogodą padający deszcz oraz przenikliwy chłód nie umilał nam jazdy , pierwszą miejscowością , w której nocowaliśmy był Metz tam zatrzymaliśmy się na polskiej parafii prowadzonej przez polskiego księdza , który przyjął nas serdecznie . Nocowaliśmy w pomieszczeniach parafialnych , które mieściły się w kamienicy gdzie mieszkali inni Francuzi . Następnego dnia udaliśmy się do Toul lecz padający deszcz zmusił nas do powrotu do Metz . Tam spędziliśmy następne dwa dni aż poprawiła się pogoda .We Francji podobnie jak w Niemczech noclegi opierały się głównie na campingach oraz na osobach , które użyczyły nam swojego ogrodu .  Francuski szlak św. Jakuba zaczyna się  od miejscowości Vezelay przy kościele św. Marii Magdaleny gdzie zdobyliśmy kolejna pieczątkę w naszych paszportach. przenocowaliśmy na campingu . Następnym etapem naszej podróży przez Francję był Burges , nocowaliśmy u przesympatycznej starszej pary , która przyjęła nas serdecznie razem z nimi zjedliśmy kolacje , a następnego dnia śniadanie . Jak się okazało z naszej rozmowy babka starszej pani urodziła się w Wieliczce .Dzięki ich uprzejmości Adam i wujek mieli okazje skosztować wina z Kostaryki. Po czterech dniach pogoda zaczęła się poprawiać ...... koniec części I - zapraszamy do zapoznania się z częścią II.

 

Bartłomiej IIIB

Przeczytano: 1062 razy. Wydrukuj|Do góry

Zdjęcia: